niedziela, 14 grudnia 2014

Achtung! Macki Wojny 2014. Krótki raport z turnieju FoW.

Witajcie.

W ten weekend w Zgierzu odbywał się turniej Flames of War klasy challenger.
Był to turniej parowy na format 2x800 z możliwością przetransferowania części punktów do sojusznika.

Wybrałem się na ten turniej z kumplem z Warszawy (pozdrowienia dla Lajona).

Nasze armie to były dwie radzieckie kompanie pancerne oparte na działach samobieżnych SU.
Moja armia wyglądała tak:

W skład wchodziły:
Dowódca w T34/85
2x3 SU85M
4 Haubice 122mm
4 Haubice 152mm

Wspierany byłem armią opartą na 8x SU122, 4x SU76, plutonie zwiadu oraz plutonie pionierów.

Zamysł był prosty- na takie punkty nie wystawią się ani tygrysy, ani pantery więc cięższych zabawek nie potrzebujemy, Piechotę niszczymy SU 122 dzięki zasadzie heavy breakthrough guns a cele misji zajmujemy albo piechotą albo w miarę szybkimi SU76.

Na pierwszy ogień dostaliśmy amerykański sojusz z Torunia.
My atakujemy.
No i klops. Nie dość że w pierwszej turze tracimy cały pluton SU76 to jeszcze jankesi zamiast się bronić to wyskoczyli z okopów i ruszyli do szturmu na naszą ścianę stali!


Wyżej: okopana bateria haubic 152mm pilnująca znacznika.

Po krótkiej wymianie ognia stwierdziliśmy że trzeba się jedną flanka przebić. No i zrobiliśmy to tak umiejętnie że w jedną turę straciliśmy dwa plutony SU85M i pluton SU122 który próbując rozjechać amerykańską piechotę zakopał się w lesie i przegrał walkę (nie mogąc się oderwać się od wroga czołgi spłonęły).
Gra zakończyła się nieudanym rzutem na morale kompanii.

Druga potyczka przeciw kompanii pancernej z Finlandii oraz piechocie z Niemiec.
My atakujemy.
Tutaj w sumie poszło łatwo. Musieliśmy zneutralizować 4 plutony (T34, Pak40, haubice 122 i ciężką artylerię niemiecką).
W okolicach 4 tury udało się plan zrealizować i już bez większego stresu wyłuskiwaliśmy piechotę z zabudowań naszymi SU122.
Wygrana przez morale kompanii przeciwnika.

Wyżej: Miasteczko z moich domków.

Trzecia bitwa przeciw jankeskim czołgom.
Szybka akcja. My nie mieliśmy jak odstrzelić przeważającej ilości czołgów (tak, jankesi mięli więcej maszyn od sowietów). Yegr genialnie zagrał stuartami i bitwa w plecy przez morale kompanii w 2 czy 3 turze.

Po tych trzech grach stwierdziłem że zawijam się do domu i nie idę z ekipą na piwko. Musiałem przemyśleć taktykę na kolejny dzień wiedząc przeciw komu i jaki scenariusz gramy.

Niedziela zaczęła się od potyczki z obsługą niemieckich lotnisk.
12 dział p.lot o słabym wyszkoleniu, jeden pluton weterańskiej piechoty i ......2 tygrysy królewskie!

Dobra, nie pękamy. Omijamy króle i zabijamy całą plewę dookoła starając się jak najszybciej wywołać morale u przeciwnika.
Czołgi ustawione ławą co by jak najskuteczniej pokryć pole walki ogniem.
Zaczęło się obiecująco od zniszczenia 4 dział p.lot.
Niestety przeciwnik miał w zasadzce baterię 6 innych dział i bardzo skutecznie ostrzelał jedną naszą flankę (dolna część fot. pow.) niszcząc wszystko co tam stało (3x karabiny p.lot DshK, 4x Su76 i 4x SU122).
Z zaplanowanej prostej gry zrobiło się piekło.
Dzięki naszej artylerii szybko nadrobiliśmy straty ,niestety zabrakło nam jednej tury aby wywołać u przeciwnika rzut na morale kompanii (musieliśmy zabić jedno działo i jednego tygrysa królewskiego).
Za to sami straciliśmy pluton piechoty i musieliśmy testować męstwo wojaków zza Buga.
Chwila napięcia i pakowaliśmy figurki czekając na ostatnią bitwę.

Jako ostatni na polu walki stanęli żołnierze dwóch kompanii pancernych III Rzeszy.
Tutaj to nie ma co pisać bo gra trwała niecałą godzinę. Udało nam się zniszczyć jeden czołg a sami straciliśmy calutki park maszynowy.

Zostaliśmy Królami Warzywniaka grzejąc ostatnie miejsce na turnieju.

Kilka moich spostrzeżeń:
Przez zasadę Hen & Chicks gra działami samobieżnymi jest piekielnie trudna (zwłaszcza przeciw weteranom).
Myślę że o wiele lepiej by nam poszło stawiając dwie kompanie zmechanizowane lub mix zmechu i piechoty.
Coś jest nie tak z wartościowaniem armii w nowych podręcznikach gdyż weterani z masą fajnych zasad specjalnych są liczniejsi od radzieckich czołgów z masą zasad usadzających armię.
Nie było by tak źle jak by powróciła zasada Hen&Chicks z poprzedniej edycji. Wtedy jeszcze można by nawiązywać walkę. A tak to trzeba się przeprosić z piechotą lub ciężkimi czołgami gdzie nie ma H&C.

Pozdrawiam i szykuję armię pod City Fight w Szczecinie (jeszcze nie wiem czy pojadę ale wolę być przygotowany).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz