wtorek, 26 kwietnia 2016

Relacja z Pyrkonu 2016

Wszyscy dookoła opisują swoje wrażenia z Festiwalu Fantastyki Pyrkon.

Więc i ja postanowiłem skrobnąć kilka słów.

Na wstępie ciut historii.
Na Pyrkon po raz pierwszy pojechałem w 2008 roku jako gracz Wh40k.
Czyli w skrócie dwa dni młócenia w pacyny i szybkie oglądanie mangóweczek w przerwach między bitwami. Wieczorny miodzik i browarki z kumplami i spanie na podłodze w losowo wybranym miejscu.

Kolejne Pyrkony wyglądały podobnie. W 2009 nie dostałem przepustki z powodu służby więc mnie ominęła impreza. W 2010 format turnieju się zmienił na parowy. W 2011 podobnie. W 2012 pojechałem dla odmiany na turniej Flames of War. I tutaj zaczęły się zmiany gdyż to był pierwszy Pyrkon który nie odbywał sie w szkole tylko w obiekcie MTP.
Na plus było kilka rzeczy- więcej miejsca, więcej punktów programowych, pijana dzieciarnia nie rzucała się w oczy bo ochrona mocno pilnowała porządku. Minusów nie stwierdziłem.
W 2013 roku bitewniaki się odłączyły od Pyrkonu więc nie pojechałem.
W 2014 roku postanowiłem pojechać po raz pierwszy jako pełnoprawny zwiedzający na pełne 3 dni festiwalowe. I tutaj zaczyna się pasmo minusów. Cena około 100 za 3 dni. Noclegownia od piątkowego popołudnia przepełniona i byłem zmuszony na szybko szukać hotelu (wolne miejsca w rozsądnej cenie były tylko w jakimś dwugwiazdkowym Hotelu Atlantis za lotniskiem Ławica-kawał drogi).
Po zwiedzaniu na szybko całego kompleksu targowego i analizowaniu programu uznałem że nic ciekawego sie w piątek nie dzieje więc udałem się na spoczynek.
W sobotę w kilka godzin zobaczyłem wszystko to co chciałem i czekałem tylko na koncert Percivala.
Znajomi jakich spotkałem się porozłazili i pomimo deklaracji wspólnego browarka wieczorem żaden się nie pojawił (no cóż jeszcze wtedy myślałem że lubią ze mną się napić).
W niedzielę już praktycznie nie wchodziłem na teren MTP. Szybkie zakupy i powrót do domu.

Po roku przerwy postanowiłem pojechać jako wystawca. Niestety zabrakło wolnych stoisk co jak sie okazało na miejscu było totalną bzdurą bo miejsca jeszcze było sporo by małe i średnie stoiska postawić.
No ale mówi się trudno. Pojechałem na partyzanta z kartonem wypełnionych fantami i z torbą z matami.
Szybkie zerknięcie w program i ..... nic ciekawego.
Tak więc po zwiedzeniu pawilonu handlowego udałem się na antresolę gdzie zostali zakwaterowani bitewniakowcy.
Słabo oznaczona strefa (a raczej brak oznaczenia) gier bitewnych miała plus będący jednocześnie minusem. Zwiedzających było niewielu dzięki czemu było luźno i można było spokojnie zerknąć na każdy stół.
Minusem było to że mało zwiedzających to mała reklama, mała reklama to mało nowych graczy. co prowadzi do wykruszania się starszych ze środowiska i dalej do powolnego wymierania społeczności graczy danego systemu.

Ale mniejsza o to.
Czas na wrażenia z tego działu. Po wejściu na górę od razu rzuciła się w oczy gablota z pracami na konkurs malarski oraz Arena Battletecha w której budowie brałem udział (robiłem elewację).
Fajnie wyglądające mechy i podświetlenie areny robiło kolosalne wrażenie. Chłopaki którzy po przeciwnej stronie próbowali prezentować Beyond gate of Antares wypadli blado.
Dalej były stoły z matami do Battletecha, Full Thrust, X-winga, bitwa w Napoleona i niestety słabo wyglądająca bitwa w Lee. Drugi rząd blatów to pokazy już wspomnianego BGoA, ciut nudnawe Bolt Action, Infinity pokazywane przez chłopaków ze Sztabu (gdzie pojawiło się trochę moich makiet) i Dust który mnie zaciekawił.

Kawałek dalej był pokaz wielkoskalowego X-winga. Fajna zabawa w przestawianiu Tie Fightera wielkości 12 latka.

Po krótkich oględzinach postanowiłem rozpakować mój sklepik obnośny i się zaczęło.
Po 2 godzinach miałem prawie pusty karton i listę zamówień na najbliższe 2-3 tygodnie).
Wiem że za rok na pewno będę brał duże stoisko ale artykuły do gier bitewnych będą tylko małą częścią wystawki bo niestety gry bitewne na tym festiwalu jakoś nie sprzedają się dobrze i nie dziwię sie że organizatorzy FoW, Wh40k, WFB czy Warmaszyny się pożegneli z tą imprezą.
Zwiedzałem halę handlową kilka razy i poza sklepami typu Cube czy Rebel bitewniaków nie było. Ta impreza jest dedykowana głównie graczom planszówkowym, miłośnikom książki i filmu oraz wszelkiego rodzaju japońszczyzny.

W programie nie znalazłem nic ciekawego dla siebie a dział z bitewniakami na który bardzo liczyłem niestety mnie rozczarował.
Fajnie wyglądała arena i pokaz Infinity. Jakiś mały turniej X-Winga. Ale żeby stale ktoś siedział przy stole z Full Thrustem czy Battletechem na kóre liczyłem że poznam podstawowe zasady lub będę mógł pogadać po prostu o mechanice, no niestety Arena była oblężona a ja czasu na pełną rozgrywkę nie miałem. W Full thrusta w sumie miałem propozycję zagrania (Admirał Petrarch agitował) ale z powodu napiętego planu w chwili w której była propozycja nie mogłem grać.

Wiem ile pracy trzeba włożyć w organizację pokazów i nie dziwie się że nie wszystko zagrało tak jak powinno. Ale z tego co wiem za Battletecha i Full Thrusta były odpowiedzialne osoby na co dzień rozrzucone po całym kraju. Więc o jakimś lepszym skoordynowaniu nawet mowy nie było.

Może to rada na przyszłość by np. grupa z danego miasta jadąc z pokazami zajęła się tylko pokazami jednego systemu i poświęcała czas tylko na to?
(tak , wiem że ci co robili pokazy chcieli również skorzystać z atrakcji festiwalowych i doskonale to rozumiem)

Z punktu widzenia zwiedzającego jednak słabo to oceniam.

Pozdrawiam
Rey

P.S.
Zaskoczyło mnie jeszcze że nie było pokazów takich systemów jak Age of Sigmar, Warhammer 40000, Wolsung, Warmachine& Hordes.
Na szczęście z niszowych skirmishy pojawiły się na kótko Wojnacja, SAGA i Malifaux (z moimi terenami).